Księża pracujący w parafii
Spis księży proboszczów w parafii Rossosz od 1908 r.
Śp. ks. Lucjan Gajewski – 24.12.1908-14.06.1909
Śp. ks. Ignacy Kostkowski – 20.06.1909 – 01.11.1916
Śp. ks. Tadeusz Zaręba – 02.11.1916 – 10.12.1916
Śp. ks. Stanisław Kiełbasińki – 16.01.1917 – 10.10.1919
Śp. ks. Jak Idźkowski – 15.10. 1919 – 17.09.1921
Śp. ks. Aleksander Frąckiewicz – 12.10.1921 – 01.01.1923
Śp. ks. Franciszek Goliszewski – 05.01.1923 – 01.01.1926
Śp. ks. dr Stanisław Foryś – 07.10.1926 – 26.08.1942
Śp. ks. Zygmunt Mościcki – 15.09.1942 – 01.09.1946
Śp. ks. Stanisław Wilczopolski – 15.09.1946 – 01.09.1974
Śp. ks. dr Stanisław Foryś – 01.09.1947 – 15.02.1961
Śp. ks. prałat Stanisław Pawluczuk – 01.12.1961 – 10.07.1980
Śp. ks. prałat Piotr Burczaniuk – 10.07.1980 – 06.07.1999
Śp. ks. kan. Franciszek Izdebski – 13.07.1999 – 31.07.2016
ks. prałat Bogdan Sewerynik – 01.08.2016 –
Spis księży wikariuszy w parafii Rossosz po II wojnie światowej.
śp. ks. prałat Stanisław Pawluczuk
ks. Krzysztof Andrzej Burczak
śp. ks. Andrzej Orkisiewicz
ks. Artur Majorek
ks. Roman Siłuch
ks. Paweł Zazuniak
ks. Tomasz Cabaj
ks. Mateusz Gomółka
ks. Kamil Frączek
ks. Mateusz Kozłowski
ks. Marcin Wesołowski
ks. Marek Maleńczuk
ks. Jakub Wąsowski
Ks. Jan Żuk
Gdy w 1955 r. władze sowieckie wydały dekret pozwalający na repatriację Polaków do Polski, ks. Żuk rozpoczął starania o wyjazd do ojczystego kraju. Mimo trudności, otrzymał pozwolenie i 9 XII 1955 r. odjechał pociągiem z Abanu, by 2 I 1956 r. znaleźć się Białymstoku u swego brata Antoniego. Po kilkumiesięcznej kuracji udał się do biskupa siedleckiego Ignacego Świrskiego, który przyjął go do pracy w diecezji siedleckiej, mianując proboszczem parafii Żeszczynka w dekancie wisznickim. Tu pracował do 1967 r., kiedy to przeszedł w stan spoczynku i osiadł w Rossoszu. Póki sił starczało dalej udzielał się w kościele . Opiekowała się nim dalej jego dzielna bratanica Leokadia Żuk. Zmarł 23 III 1974 r. i został pochowany na cmentarzu w Rossoszy obok innego kapłana, ks. Stanisława Forysia, byłego proboszcza tej parafii i więźnia Oświęcimia i Dachau.
Źródło / czytaj więcej: http://www.miory.eu/modules.php?name=News&file=article&sid=34
Ks. dr Stanisław Foryś
W sutannie i mundurze
15 lutego minęło 61 lat od śmierci ks. dr. Stanisława Forysia, który służył ofiarnie nie tylko Bogu, ale i ojczyźnie. Jego bogaty życiorys z wielu względów zaskakuje i zdumiewa. O takich ludziach warto pamiętać!
Ks. dr Stanisław Foryś był wieloletnim proboszczem parafii św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Rossoszu. Wielu wiernych kojarzyło go i dalej kojarzy, jako więźnia obozu koncentracyjnego w Dachau. Pamiętają, że kierował tutejszą parafią dwukrotnie. Starsi opowiadają, że był postawnym mężczyzną, ale po oswobodzeniu z obozu ważył tylko 40 kg. Kiedy po wojennej tułaczce wracał do Rossosza, zorganizowano na jego cześć orszak powitalny. Czekano na niego na granicy z Łomazami.
Do dziś wśród mieszkańców krąży pogłoska o motywach jego aresztowania. Mówi się, że ks. Stanisław został zatrzymany przez gestapo w wyniku donosu. Miejscowi wiedzą, kto go zadenuncjował. Aresztowanie proboszcza, poprzedzone zdradą, przyjęli z niedowierzaniem. Szanowali go do końca jego dni nie tylko ze względu na kapłańską posługę, jaką pełnił w Rossoszu, ale także przez wzgląd na obozową przeszłość. Po śmierci postawili mu pomnik, na którym do dziś zapalają znicze.
O ks. S. Forysiu wiedziałam niewiele, choć sama pochodzę z parafii, w której posługiwał. Jakiś czas temu rozpoczęliśmy poszukiwania fotografii byłych rossoskich proboszczów. O pomoc poprosiliśmy na parafialnym koncie na FB. W tym samym czasie (ale bez związku z apelem o zdjęcia) odezwała się do nas p. Iwona Chróstowska, krewna śp. ks. S. Forysia. Szukała informacji na temat ks. Stanisława.
Mówią kamienie…
Przesłałam nam dwa zdjęcia naszego byłego proboszcza. Jedno portretowe, z podpisem księdza i datą „1935 r.”. Na drugim widać ks. Stanisława, stojącego przy grobie taty Józefa, towarzyszy mu mama
Rozalia. Od pani Iwony otrzymaliśmy też fragment książki „Skronina. Ocalić od zapomnienia” z krótką notką biograficzną na temat ks. S. Forysia. W zamian podzieliłam się fotografiami grobu ks. Stanisława i zdjęciami z kroniki parafialnej. Poszukiwanie śladów po byłym proboszczu rossoskiej parafii zaczęłam od miejscowego cmentarza. Napis z płyty nagrobnej na jego pomniku informuje, że ks. Foryś miał tytuł doktora i rangę podpułkownika, był też kapelanem Armii Andersa i wieloletnim proboszczem parafii Rossosz. Potem udałam się w inny rejon naszego cmentarza, na grób ojca ks. Stanisława. Józef Foryś zmarł w 1932 r. w wieku 69 lat. Na cokole widnieje jego zdjęcie, niżej można zobaczyć inskrypcję: „Najdroższemu ojcu – syn”. Później wybieram się na skwerek, znajdujący się naprzeciwko parafialnego kościoła. Na ulokowanej na nim kapliczce ze św. Janem Nepomucenem, parafianie w 2001 r. umieścili tablicę upamiętniającą ks. Forysia. Działo się to w 40 rocznicę jego śmierci. Inskrypcja jest podobna do tej z płyty nagrobnej. Na tablicy umieszczono także zdjęcie ks. Stanisława, napis „Bóg, Honor, Ojczyzna” oraz symbol krzyża i kielicha z Hostią.
Pozostały zdjęcia
Kolejnych śladów szukam w kronice parafialnej. Zapisano w niej, że ks. Stanisław pełnił funkcję proboszcza parafii Rossosz w latach 1926-1942 i 1947-1961. W środku znajduję kilka ciekawych zdjęć. Na jednym widać jego mamę Rozalię, w sukience z dużym białym kołnierzem i chustce na głowie. Na drugim uwieczniono ks. Stanisława stojącego na łące, przy dwóch krowach, skubiących trawę. Następne, grupowe, pokazuje ks. Forysia w otoczeniu rossoskiej młodzieży. Na jeszcze innym kapłan stoi w towarzystwie nieznanego mężczyzny. Pod fotografią widnieje podpis: „Ks. dr Stanisław Foryś 3.VI.1942 r.”. Na uwagę zasługuje też zdjęcie z 1959 r., pokazujące ks. Forysia siedzącego na drabiniastym wozie. Obok widać ks. Stanisława Pawluczuka, który w tamtym czasie wspomagał duszpastersku rossoskiego proboszcza. Podpis głosi, że zdjęcie zostało wykonane w Kolembrodach. Do odrębnej grupy należą fotografie zrobione bezpośrednio po wyjściu ks. Stanisława z obozu. Są sygnowane napisem „Norymberga” i „Monachium”. Widać na nich księdza ubranego w wojskowy mundur, gdyż w tamtym czasie pełnił posługę kapelana.
Ze wsi w świat
O tym, że ks. Stanisław pochodził ze Skroniny, dowiedziałam się od p. Iwony (to miejscowość leżąca w powiecie opoczyńskim, w województwie łódzkim). Urodził się 8 października 1888 r. Był jedynakiem. Z artykułu ks. Bernarda Błońskiego, zamieszczonego w Wiadomościach Diecezjalnych Siedleckiej (nr 5-6/2015 „Kapłani diecezji siedleckiej czyli podlaskiej, którzy przeżyli obozy hitlerowskie i sowieckie”) wiemy, że ukończył gimnazjum w Częstochowie i w 1907 r. wstąpił do seminarium duchowego w Lublinie. Opuścił je po dwóch latach i wyjechał do Rzymu. Tam znów wstąpił do seminarium, ukończył je i w 1915 r. przyjął święcenia kapłańskie. Przez dwa lata był wykładowcą teologii moralnej w Kolegium Międzynarodowym „Scala Sancta”. W czasie I wojny światowej współpracował z Komitetem Narodowym Polskim na terenie Włoch, jako kapelan wśród polskich jeńców. W 1918 r. wyjechał do Francji i został kapelanem w armii gen. Józefa Hallera. Rok później wrócił z transportem armii do Polski. W Lublinie pełnił funkcję kapelana wojskowego i rozpoczął studia z zakresu prawa kanonicznego. Naukę kontynuował potem na Uniwersytecie św. Apolinarego w Rzymie. W 1922 uzyskał doktorat i powrócił do ojczyzny.
Na linii Rossosz-Ameryka
Przez rok ks. Stanisław pracował w diecezji łuckiej. Był wikariuszem w katedrze, notariuszem kurii i wykładowcą w seminarium. Do naszej diecezji został inkardynowany na własną prośbę w 1923 r. Pierwszą placówką, na której posługiwał była Żeszczynka. W 1926 r. trafił do Rossosza. W czasie okupacji włączył się w działalność konspiracyjną w ramach organizacji Kadra Polski Niepodległej. W drugiej połowie 1940 r. został mianowany komendantem jej podlaskiego okręgu. Nadano mu pseudonim „Atylla”. Dowodzony przez niego okręg obejmował Białą Podlaską, Radzyń i Siedlce. Więcej światła na ten okres rzuca Jan Kukawski w artykule „Powstanie i działalność podlaskiej organizacji Konfederacji Polski Niepodległej (tekst ukazał się w Podlaskim Kwartalniku Kulturalnym – R.30, nr 4/2017). Historyk informuje, że w lipcu tego samego roku na rossoskiej plebanii pojawiła się amerykańska nadawczo-odbiorcza stacja radiowa. Ukryto ją na strychu. Dzięki niej do amerykańskiego wywiadu wysyłano zaszyfrowane meldunki i depesze. Posługując się radiostacją, prowadzono też nasłuch, przyjmowano rozkazy i instrukcje. J. Kukawski twierdzi, że sprzęt zniknął z plebanii w kwietniu 1941 r. Zabrano go z Rossosza i przewieziono w okolice Ostrołęki ponieważ bano się, że zostanie odkryty przez Niemców, dzięki urządzeniom radiolokacyjnym.
Znów na służbie
Latem 1942 r. ks. Stanisław został aresztowany. Gestapo zabrało go najpierw do Białej Podlaskiej a potem na Zamek w Lublinie. Stamtąd trafił do obozu na Majdanku, później do Buchenwaldu a na końcu do Dachau. Mama ks. Stanisława, która mieszkała z nim na plebanii, po uwięzieniu syna pozostała w Rossoszu. Ze wspomnień Antoniego Kutnika, który w latach okupacji pracował jako tłumacz w gminie Łomazy, wiemy, że starała się mu pomóc, w miarę swoich skromnych możliwości. A. Kutnik znał język niemiecki, więc dorabiał sobie, pisząc ludziom podania i adresując listy, przekazy pieniężne oraz paczki wysyłane do ludzi przetrzymywanych w niewoli. „Stałą moją klientką była matka ks. dr. Stanisława Forysia z Rossosza, która raz w miesiącu wysyłała swojemu synowi paczkę do Dachau” – wspominał tłumacz. Co było potem?
Na stronie internetowej Polskiej Misji Katolickiej w Norymberdze czytamy: „Po oswobodzeniu przez Amerykanów obozu koncentracyjnego w Dachau w kwietniu 1945 r. wyszło na wolność 761 księży polskich. Część z nich rozpoczęła pracę duszpasterską na terenie Niemiec, także w Norymberdze i w całej Frankonii (…) ks. dr Stanisław Foryś troszczył się o Polaków w Kompaniach Wartowniczych będących w miejscowościach Norymberga, Fürth, Roth, Neumarkt i Feucht”.
U swoich
W 1947 r. ks. S. Foryś powrócił do Polski i swojego Rossosza. Z informacji zawartych w kronice wiemy, że troszczył się nie tylko o sprawy duszpasterskie. Nie obce mu były także działania gospodarcze. To z jego inicjatywy przy plebanii postawiono stodołę i drewnianą oborę, a w 1938 r. do obecnego kościoła dostawiono kruchtę z wieżą. Pobyt w obozach mocno nadszarpnął jego zdrowie. Z biegiem lat coraz bardziej ubywało mu sił, potrzebnych do pełnienia kapłańskich obowiązków, dlatego do pomocy otrzymał wikariusza, młodego ks. Stanisława Pawluczuka. Zmarł 15 lutego 1961 r. Uroczystościom pogrzebowym przewodniczył bp Marian Jankowski. W ostatnim pożegnaniu wzięło udział 64 kapłanów, wiele delegacji i liczna rzesza wiernych. Mama ks. Stanisława, po śmierci syna została zabrana przez krewnych w rodzinne strony. Spoczywa na cmentarzu w Petrykozach.
Źródło: Echo Katolickie 7/2022
Czytaj więcej: https://rossosz.pl/wcag/index.php/gmina/historia